|
Biografia
Kompozytor muzyki teatralnej i filmowej, twórca piosenki literackiej.
Urodził się 3 stycznia 1937 r. w Krakowie i z tym miastem związany jest do dziś.
Studiował w krakowskiej Akademii Muzycznej na wydziale kompozycji w l. 1956 - 62. W 1959 r.
debiutował w słynnym kabarecie literackim "piwnica pod Baranami" i przez kilka lat był jego
jedynym, profesjonalnym kompozytorem. Stworzył oryginalny styl piosenki, w której muzyka
interpretuje poetycki tekst, wydobywa znaczenia, stwarza emocje.
Nazywają go "wesołym kompozytorem smutnych piosenek". Tworzył muzykę do tekstów wybitnych
poetów polskich i obcych, interpretowanych przez wielu wykonawców, z których najbardziej
znana jest Ewa Demarczyk.
Zygmunt Konieczny od początku swej drogi twórczej współpracuje z teatrem. Napisał muzykę
do bardzo wielu spektakli. Do najgłośniejszych należą: K. Swinarskiego "Sen nocy letniej",
"Dziady", "Wyzwolenie", w reżyserii A. Wajdy "Biesy", "Noc listopadowa", "Dybuk", "Klątwa",
w reżyserii J. Jarockiego "Wiśniowy sad", "Portret", "Mewa", w reżyserii
T. Łomnickiego "Do piachu", "Affabulazione", w reżyserii K. Nazara "Hamlet",
"Nie - Boska Komedia", w reżyserii J. Englerta "Mistrz i Małgorzata", "Wniebowstąpienie",
w reżyserii
M. Grabowskiego "Opis obyczajów". Jego muzyka zawsze stanowi integralną część przedstawienia,
współtworzy inscenizację teatralną, a niekiedy odgrywa wręcz dominującą rolę, jak w wypadku
"Nocy listopadowej" w reż. A. Wajdy czy "Sztukmistrza z Lublina" w reż.
J. Szurmieja.
Zygmunt Konieczny jest twórcą muzyki do ponad stu filmów fabularnych, telewizyjnych i
krótkometrażowych. Wielokrotnie współpracował z takimi reżyserami jak
H. Kluba "Słońce wschodzi raz na dzień", A. Krauze "Palec boży", A. Wajda "Biesy",
W. Marczewski
"Zmory", "Klucznik", "Ucieczka z kina Wolność", T. Konwicki "Jak daleko stąd jak blisko",
"Dolina Issy", "Lawa", A. Barański "Lucyna", "Tabu", S. Różewicz "Opadły liście z drzew",
"Śmieszny staruszek", J. Mołodecki "Słoneczko", "Szczególne małe sny", "Gdzie jesteś Święty
Mikołaju", J.J. Kolski "Pogrzeb kartofla", "Jańcio Wodnik", "Grający z talerza",
"Historia kina w Popielawach", "Pornografia", M. Meszaros "Po drodze",
"Imre Nogia - Niepochowany".
W ostatnich latach Zygmunt Konieczny tworzy duże formy muzyczne. Wymienić należy m.in.
"Powstanie warszawskie", "Wyspiański Koniecznego", "Serce moje gram" do utworów
S. Wyspiańskiego, "Litania polska" do wierszy ks. J. Twardowskiego.
Jest laureatem licznych nagród polskich i międzynarodowych. Twórczość Zygmunta Koniecznego
to zjawisko wyjątkowe. W filmie, w teatrze, w kabarecie, wreszcie na estradzie ma on do
powiedzenia bardzo wiele i mówi to własnym, odrębnym i oryginalnym językiem muzycznym.
Zygmunt Konieczny, chociaż dzieciństwo spędził w Szczyrzycu, urodził się w Krakowie. Tutaj
też rozpoczął i skończył swoją edukację muzyczną w PWSM, dzisiejszej Akademii
Muzycznej. Jeszcze podczas studiów zadebiutował w kabarecie Piwnica pod Baranami
żartobliwą piosenką „Ballada o ogonie” do słów T. Kubiaka. I kabaret wciągną go
na wiele lat. Dla wykonawców piwnicznych skomponował ogromną ilość piosenek,
których niekiedy nawet sam nie pamięta. Przełamywał w nich panujące powszechnie
konwencje, nadając tym wielkim dziełom walory prawdziwie artystyczne. Stał się
twórcą piosenki literackiej. Pisząc muzykę do tekstów wybitnych poetów
interpretuje je, odczytuje warstwy znaczeniowe i symboliczne, zamienia słowo na
muzykę, wzbogaca o nowe znaczenia, niezwykle subtelnie a zarazem sugestywnie
buduje nastrój. Te perełki muzyczne powierza wykonawcom, spośród których wciąż
niedościgła pozostaje Ewa Demarczyk. Encyklopedia muzyczna PWN podaje, że pisząc
dla konkretnych wykonawców, kompozytor pracuje z nimi i stawia wiele wymagań
wokalnych, nie dając szerokiego marginesu swobody interpretacji. Tak bywało
kiedyś i bywa nadal, ale dzisiaj nie zawsze taka metoda jest możliwa, bowiem
piosenka Koniecznego wyszła daleko poza mury Piwnicy pod Baranami. Te nowe,
odmienne interpretacje nie budzą zresztą sprzeciwu kompozytora, aczkolwiek nie
zawsze budzą jego zachwyt.
Niemal równocześnie z kabaretem Konieczny zadebiutował w teatrze muzyką do sztuki A.
Millera „Widok z mostu” w reżyserii J. Grzegorzewskeigo. Muzyka teatralna nie
jest dla niego jedynie ozdobnikiem i tłem przedstawienia, wręcz przeciwnie –
interpretuje je. Czy to będzie muzyka czysto instrumentalna czy wokalno -
instrumentalana, czy też wokalna, jest kluczem do zdarzeń bądź do psychologii
postaci. Przy tym zawsze posiada rozpoznawalny stempel natrętnych ostinat,
niezwykle charakterystyczny dla muzyki kompozytora.
Niekiedy muzyka teatralna rozrasta się tak dalece, że spektakl zmienia się w
przedstawienie muzyczne. Taka jest „Noc listopadowa” S. Wyspiańskiego w
reżyserii
A. Wajdy, „Legenda II” I. Singera reżyserowany kilkakrotnie przez J.
Szurmieja. Jest to forma, którą nazwać można dramatem muzycznym, bowiem słowo
odgrywa w nim nadal istotną rolę, decyduje o kształcie muzyki. Muzyka osobliwie
sprzyja Wyspiańskiemu, którego słowa i frazy są niezwykle melodyjne. Niewątpliwą
zasługą kompozytora jest wydobycie w całej pełni tej muzyczności wiersza a przy
tym zgubienie pewnych dziwactw językowych poety. Dzięki temu liryka prawdziwie
wzrusza, patos nie śmieszy a dramat narodowy porusza do głębi. Zaś w sztuce
Singera modły pobożnych Żydów naładowane są taką emocją, że stały się niemal
narodową pieśnią.
Mimo, iż kompozytor uważa, że sama muzyka zawiera w sobie nie tylko formę, nie tylko
emocje, ale włącznie semantyczną część treści, to jednak tworzy muzykę, której
źródłem jest słowo. Ową, jak określa Joanna Wnuk – Nazarowa „pokorę wobec słowa”
widać także w całej pełni w wielkich formach muzycznych jakie ostatnio tworzy
Zygmunt Konieczny. Myślę o opowieści muzycznej do utworów S. Wyspiańskiego
„Serce moje gram” i kantacie, bo tak można ją nazwać, do wierszy J.
Twardowskiego „Litania polska”. W pierwszym z tych utworów zawarta jest
refleksja nad sztuką, nad własną ojczyzną, wreszcie nad losem człowieka. Drugi
zaś ukazuje Matkę Boską w różnych wymiarach: religijnym, historycznym,
egzystencjalnym, obrzędowym.
Osobne zagadnienie stanowi muzyka filmowa. Kompozytor uważa, że jej związek z obrazem
jest tak ścisły, że mówienie o samej tylko muzyce pozbawionej obrazu jest też
pozbawione sensu. Warto jednak zauważyć, że w filmie muzyka Koniecznego tworzy
klimat, jest komentarzem i dopowiedzeniem. Nie zgadza się on z tymi, którzy
twierdzą, że dobra muzyka filmowa to taka, której się nie słyszy. Przeciwnie –
uważa, że dobra muzyka musi być słyszana, bowiem ma ona współtworzyć film i taki
jest właśnie jej sens w filmie. Nic więc dziwnego, że jego muzyka pozostaje w
pamięci, jak choćby w „Dolinie Issy” reżyserowanej przez T. Konwickiego, gdzie
frazy powtarzają się ostinatowo przy zmieniającej się instrumentacji w
zależności od rozwoju zdarzeń.
Trudno w krótkim tekście nawet wspomnieć o wszystkich dokonaniach artysty: o muzyce do
baletów, o szopce krakowskiej pokazywanej w Paryżu, o oratorium w rocznicę
powstania Warszawskiego. Łatwiej byłoby wyliczyć płyty z jego muzyką, tych
bowiem jest zadziwiająco mało, co jest swego rodzaju skandalem. Istotne wszakże
jest to, że muzykę tą ciągle się gra, że ciągle urzeka nowych wykonawców i
nowych słuchaczy.
Wypadałoby powiedzieć coś o formalnej stronie muzyki Zygmunta Koniecznego.
To, że wypracował własny, rozpoznawalny i indywidualny styl, że łączy w nim
prostotę i oszczędność środków wyrazu z niezwykłym wyrafinowaniem i skomplikowaniem,
to już prawda ogólnie znana. Oddaję zatem głos fachowcowi. Leszek Pollony pisze:
„Na tle nurtu minimalizmu czy muzyki repetytywnej, jego muzyka wyróżnia się bogactwem
rytmicznym i niuansową grą harmoniczną. Wynika to z zastosowania niezwykle
skomplikowanej „rytmo-metryki”, obfitującej w polimerie sukcesywne i polirytmie,
synkopy i synkopowe przesunięcia między akcentami śpiewu a jego akordowym akompaniamentem
(co wprawia w rozpacz wykonawców po próbach, których zawsze jest zbyt
mało)...Rozpatrując fenomen narracji muzycznej Koniecznego na wyższym,
symbolicznym piętrze –w oderwaniu od treści literackich – trzeba powiedzieć, iż
oddaje ona specyficzne doświadczenie czasu, jego barw i esencji... Jest to
dramatyczne walka o formę, uporządkowanie, organizacje czasu doświadczanego w
jego fragmentaryczności, ustawicznym następstwie momentów teraźniejszości,
najdrobniejszych, intymnych poruszeń duszy. Zatem czasu pełnego wewnętrznego
napięcia i dynamizmu, niepewności i prób jej opanowania”.
Twórczości Zygmunta Koniecznego to zjawisko
wyjątkowe. W filmie, w teatrze, w kabarecie, wreszcie na estradzie ma on do
powiedzenia bardzo wiele i mówi to własnym, odrębnym a bardzo pięknym językiem
muzycznym. Nie dziwi tedy, że obsypano go wieloma nagrodami, których samo
wyliczenie zajmuje sporo miejsca. Tych listków w wieńcu chwały wieńczących jego
głowę jest mnóstwo. Mimo to pozostaje on zadziwiającą skromny a sława – nie
bójmy się tego słowa – nie przytłacza go wcale. Może to wyniesiona z kabaretu
umiejętność spojrzenia na siebie z dystansem a może poczucie pokory wobec tego,
czemu się naprawdę służy – sztuce. (Witold Turdza)
|